niedziela, 15 lutego 2015

Zagraniczne znaczy lepsze?

Czasy PRLu w Polsce minęły bezpowrotnie. Półki w sklepach uginają się od przeróżnych towarów, na widok kolorowych opakowań może zakręcić się w głowie, a ja bezczelnie przywożę produkty z zagranicy. Jakby mi było mało. Znajomi by pomyśleli że sfisiowała. Po co przywozić keczup z Czech? ALE, taki mam już zwyczaj, że jak gdzieś jadę to przywożę coś ze sobą, inaczej mówiąc - importuje:) Bo lubię.

W wielu przypadkach "zagraniczne znaczy lepsze" się sprawdza. Żeby nie być gołosłownym, makaron, który przywiozłam z Włoch był rewelacyjny. Kupiłam podobny w Polsce, ale to nie było to. Z drugiej strony jeśli coś jest typowego dla kraju, najlepszego tylko tam dlaczego by po to nie sięgnąć i troszeczkę sobie nie przywieźć na później? :)

Co tym razem przywiozłam z Czech?

sobota, 7 lutego 2015

Narty, knedliczki i smażony syr w Rokyetnice nad Jizerou


Zakwasy po nartach i snowboardzie zdążyły odpuścić, na nowo weszłam w rytm codziennej pracy, a o poście z zimowych ferii do dnia dzisiejszego śladu nie było. Może po prostu było tak intensywnie, że po urlopie musiałam swoje wypocząć? Tak czy inaczej, ten post jest dobrym przykładem tego, że muszę bardziej przyłożyć się do walki z prokrastynacją (odkładania spraw na później).

Po 2 latach przerwy od nart zdecydowaliśmy JEDZIEMY DO CZECH. Padło na Rokytnice nad Jizerou.

Dlaczego narty/snowboard w Rokytnice nad Jizerou?