Idąc wzdłuż zatłoczonej La
Ramblii mijając ogromną Kolumnę Kolumba docieram do słynnego Portu Vell. Moim
oczom ukazuje się widok jak z obrazka. Niebieskie lazurowe morze skąpane w
promieniach słońca, drewniane nowoczesne molo oraz masę przycumowanych
żaglówek. Molo prowadzi wprost do Akwarium, centrum handlowego z restauracjami z
widokiem na morze oraz trójwymiarowego kina IMAX.
Obchodzę port dookoła i
kieruję się w stronę dzielnicy La Barceloneta. Mijam po prawej stronie Museu d’Historia
de Catalunya i po kilkuminutowym spacerze docieram do plaży Costa Brava. Mimo wczesnej pory roku zastaję mnóstwo ludzi
jeżdżących wzdłuż alei palm na rolkach, rowerach, innych rozłożonych na piasku,
grających w siatkę plażową, czy też surferów. Wreszcie też zaczynam rozumieć
czym jest tak naprawdę powszechnie znana hiszpańska „mańana”, kiedy uzmysławiam
sobie, że właściwie w Polsce ludzie o tej porze siedzą w biurach zajęci pracą,
a tutaj nikt nie martwi się czasem czy też obowiązkami domowymi, a raczej tym
do kogo tym razem uśmiechnie się szczęście rozpoczynając kolejną partyjkę w
karty. Wszystko to wywiera na mnie ogromny podziw, widzę inny świat i inny
sposób spędzania dnia. No co, jak ma się takie warunki to czemu by z nich nie
korzystać ?:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz