czwartek, 10 października 2013

Let's climb Ulriken




Powszechne powiedzenie mówi, że nie widziałeś naprawdę Bergen jeśli nie wspiąłeś się na Ulriken. Historia związana z moim pierwszym wejściem na tą gorę jest dość zabawna. Pewnego popołudnia,
kilka dni po przyjeździe do Bergen razem z Karolina postanowiłyśmy, że idziemy chociaż zobaczyć jak to się idzie do wejścia na Ulriken (642).

Raczej nie nastawiałyśmy się na wejście, a jak już to "chociaż do połowy i zejdziemy". Wysiadłyśmy na przystanku Kronstad, stamtąd na tak zwanego "czuja" krętymi ścieżkami wśród osiedlowych domków doszłyśmy do podnóża góry skąd odjeżdża gondola prowadząca na sam szczyt. Dla nas takie rozwiązanie oczywiście nie wchodziło w grę. Jednak dla zainteresowanych - koszt biletu bez zniżki w jedną stronę kosztuje 80 nok, czas wjazdu ok 6 minut. Ponieważ oznaczenie trasy na Ulriken było beznadziejne, spróbowałyśmy wejść najbliższą ścieżką, która rozpoczynała się zaraz za budynkiem. Przekonane, że to niebieski szlak odważnie ruszyłyśmy przed siebie. Jeszcze na samym początku mijamy mały wodospad, przy którym z zadowoleniem robimy sobie zdjęcia. Jednak z każdym pokonanym metrem coś nam nie pasowało. Upocone już po kilkunastu minutach, zziajane spoglądamy na siebie i oceniamy trasę na bardzo wymagającą, a przecież według tablicy informacyjnej niebieski szlak miał być mniej "demanding"... Kilka łyków wody i ruszyłyśmy dalej. Trasa prowadziła stromo pod górę, po kamieniach, spływających strumieniach, między gęsto posadzonymi drzewami. Podczas całej wędrówki minęłyśmy tylko kilku ludzi, to dało nam do myślenia, że jednak przypadkowo wybrałyśmy...czerwony szlak:) Kilka metrów nad nami, w dół i górę kursowała gondola, z której spoglądali na nas turyści. Od pewnego momentu wędrówki czerwony szlak prowadzi również przez strome skały, lecz powoli mniejsza ilość drzew pozwala nam delektować się zachwycającym widokiem na miasto. Pod sam koniec zauważamy nieopodal inną ścieżkę, która okazuje się być niebieskim szlakiem. Mimo że nie miałyśmy w planach wchodzić na górę, a tym bardziej wybierać najtrudniejszej drogi, nasz upór doprowadza nas na szczyt po 59 minutach. Na szczycie znajduje się restauracja z tarasem widokowym oraz mały sklepik. Jeszcze chwilę cieszymy oczy widokiem na góry, morze i miasto po czym schodzimy wybierając niebieski szlak, który wcale nie okazuje się łatwy...








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz