niedziela, 3 listopada 2013

Fantoft, to tutaj mieszkam :)




Przed przyjazdem na studia do Bergen, należy we własnym zakresie zamówić sobie miejsce w akademiku. Opcji do wyboru jest kilka, mnie przydzielono do największego i najbardziej popularnego - Fantoft, który składa się z 5 budynków.

Zaraz po przyjeździe miałam do wyboru 2 opcje: pokój z własną łazienką i dzieloną kuchnią przez 7 osób, lub własny pokój, a kuchnia i łazienka dzielone z jedną osobą. Wybrałam pierwsze rozwiązanie. W pokoju zastałam łóżko, bez kołdry ani poduszek, duże biurko, półkę oraz lampkę. Także pierwszą noc spędziłam przykrywając się pościelą którą zabrałam ze sobą. Lecz najbardziej zaskoczyła mnie łazienka, nie tyle że jest malutka, lecz to, że prysznic nie ma brodzika, także woda podczas kąpieli spływa do niewielkiego otworu w podłodze. Ale da się przyzwyczaić:) Jeśli chodzi o kuchnię, to dzielę ją z 2 koleżankami z Polski oraz dziewczyną z Rumunii, Nepalczykiem, Ugandyjczykiem. Najbardziej podoba mi się to, że każdy z nas jada inaczej, przygotowuje zupełnie inne potrawy, dzięki temu można popróbować dań pochodzących z różnych zakątków świata. 








Obok bloków mieszkalnych znajduje się klubb fantoft, gdzie wieczorami można pograć w ping ponga, bilard czy piłkarzyki, raz w tygodniu wspólnie z innymi pooglądać filmy podczas Movie Night, a od czasu do czasu organizowane są tam imprezy. Na przeciwko znajduje się sklep Meny, który nie należy do najtańszych oraz przystanek tramwajowy (w Bergen jest tylko jedna linia) skąd można bezpośrednio dojechać do miasta. 



Okolice Fantoftu są malownicze, co sprzyja częstym spacerom. Mam już kilka sprawdzonych tras np do byłej posiadłości króla Norwegii; w górę za akademik, gdzie znajdują się norweskie domy, które za każdym razem podziwiam. Podczas takiego spaceru odkryłam staw otoczony drzewami i mnóstwem miejsca, gdzie można robić grille i miło spędzać czas. 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz